Pani Edyta Mikołajczyk, rzecznik „lotniska” w Modlinie stwierdziła na antenie TVN24, że jest to lotnisko, cytuję, nowej generacji. Pani Edyto, nowej generacji to by było, gdyby jego budowa została zakończona w 1955 roku. Teraz to jest to zapyziały, zaściankowy burdel na kółkach podobny do kurnika a nie lotniska.
W telewizorni pojawiła się Pani Edyta. Z rozwianym włosiem, ze szkaradną puszką w tle oznajmiła, że „oni są już gotowi” i pochwaliła się swym niczym nie zaburzonym przekonaniem, że linie „zaraz wrócą”. Ogólnie, to Pani Edyta była prawie obrażona co drugim pytaniem dziennikarzyny TVNu! Ha! Przez Panią Edytę aż przelewało się wte i wewte przekonanie, że tanie linie to się Modlinowi należą jak psu buda! A tu, kurwa, małe kuku ze strony Wizzaira. Nie będzie lotów z zadupia. I ja się zgadzam: nawet jak lot stówę więcej będzie kosztować, to nie ma żadnego, ale to żadnego racjonalnego powodu, by latać z Nowego Dworu. I chyba o to Wizzowi chodziło. Ryan zaraz się przeprowadzi na Mgłodlin Ejrport, będzie tam mógł oferować bilety za grosze (albo większe grosze znając Ryana), a Wizz, jako tania, ale troszcząca się o Klientów będzie panować niezachwianie na Okęciu.
Pani Edyta natomiast, ze swym profesjonalnym wdziękiem, oraz cały rząd „podróżników” nie zauważają, że ludzie chcą latać od miasta do miasta z nie z lotniska na lotnisko. I tak jak jestem w stanie zaakceptować fakt, że Stansted czy Gatwick są z dala od Londynu (a akceptuję to dlatego, że komunikacja do tych lotnisk jest bez zarzutu), tak Mgłodlin jest w komunikacyjnej dupie. Można (z przesiadką) jechać PKP, ale jak raz próbowałem, to skończyło się to taksówką za stówę i burzą nerwów. Bo na PKP można liczyć tak jak na lądowanie w Mgłodlinie w czasie mgły. A busy jeżdżą jak chcą, mało kto wie skąd i jak. Cóż, na świecie „tanie lotniska” różnią się tym od tradycyjnych że nie mają business launges i nie mają multikulturowych kaplic (nie mają też basenów, spa i kina, ale te atrakcje to ma kilka lotnisk na świecie). Projektanci Mgłodlina stwierdzili, że „lotnisko” może również nie mieć klimy, ILS-u, zadaszenia dla oczekujących czy konkurencji pośród kawiarni. Bo po co?
Wracając do telewizorni. Uwaga, bo będzie mocno. Pani Edyta (ta od Mgłodlina) zdradziła tajemnicę (bolesną zapewne, cierpliwie chowaną przed opinią publiczną). „Lotnisko” Mgłodlin Internaszynal rozmawia z innymi liniami. Przede wszystkim z tradycyjnymi! Tak! Ja jestem za! Na początek proponuję wstępne kierunki rozwoju i prowizoryczną siatkę połączeń: Qantas do Sydney z międzylądowaniem w Singapurze, chilijski LAN latający do Mgłodlina z Wyspy Wielkanocnej przez Santiago, a ANA połączy Nowy Dwór z Tokio. Wyobrażacie sobie taką tablicę odlotów na lotnisku Narita? Beijing – Seoul – New York – London – Sydney – Nowy Dwor Mazowiecki – Shanghai… I te zapowiedzi… „Uwaga pasażerowie czekający na opóźniony lot do Nowego Dworu. Ze względu na fakt złego funkcjonowania ILS-u portu docelowego i znikomej szansy na lądowanie na tymże lotnisku, prosimy być przygotowanym na lądowanie w Łodzi, Poznaniu, Mińsku, Pradze lub Berlinie. Opóźnienie oraz port lotniczy wybierzemy drogą losowania” Co tam sobie będzie „super nowoczesne i cenione na całym świecie lotnisko mgłodlińskie” się rozdrabniać jakąś Lufą czy Austriakiem! Qantas, Thai, Air China i Delta! Do przodu!
Pani Edyta stwierdziła, że oferty lotniska „nie wyobraża sobie, żeby odrzucić”. Ops. Wizz odrzucił. Może z powodu mgieł? Brakującego wciąż ILS? Aaaa, a może z powodu takiego, że aby ILS działał trzeba będzie lekko przeorganizować starty i lądowania? Tak, zabiorą dużo więcej czasu niż obecnie. A może ta smolista substancja na drodze kołowania, którą położono, z którą nie wiadomo co zrobić, a o której huczą wszelakie fora lotnicze?
Tak więc Panie Edyto, proszę przestać tyle palić! Nie wiem, co Pani tam na tych radach nadzorczych jako premię dostaje, ale to, co stało za Panią, ten niby-terminal to wygląda gorzej niż hangar postojowy na wielu normalnych lotniskach, to nie jest „nowoczesne” lotnisko. To Kurnik jest! Ja wiem, że to Pani praca chwalić to co się ma, ale tak dalej pójdzie to Mgłodlin padnie na pysk, Pani zostanie bez roboty, a nikt nie będzie chciał zatrudnić kogoś, kto w tak irracjonalny sposób bronił takiego… czegoś. Proszę rzucić tą robotę, albo przestać palić!
Ech, jakie szczęście, że z Kurnika nie będzie latać na razie nic.
Zgadzam sie, Palpusiu, w calej rozciaglosci 🙂
PolubieniePolubienie
A Ty stamtąd w ogóle leciałaś?
PolubieniePolubienie
Zal tylko czlowieka, ktory sie zakredytowal, otworzyl bar, restauracje, hotelik i wiazal z lotniskiem jakies nadzieje. Bo ch…jom z partyjnego nadania, ktorzy za nie swoje pieniadze potrafia wszystko spier…, nic sie nie zrobi. Bo co z tego ze poszlo 370 baniek i nie bedzie lotniska, przeciez nie ich kasa.
PolubieniePolubienie
Prawda, żal. Niestety takie jest ryzyko biznesowe. Rok temu wszyscy myśleli, łącznie ze mną, że może i wpadki będą, ale nie będzie astronomicznych wtop na każdym kroku…
PolubieniePolubienie
Tylko to ryzyko biznesowe sie w Polsce robi na poziomie Buczaczu, gdzie nie musisz sie bac o oblozenie pokoi, czy sprzedasz dosc kanapek, ale o to, czy nie przyjedzie wladca i nie powie, ze przejmuje twoje wlosci, bo mu sie widok z okna podoba. Moze przesadzilem w porownaniu, ale wiadomo o co chodzi. Ryzyko ze lotnisko sie rozp… bo Posel Kazik dal zarobic kuzynowi, nie jest normalnym ryzykiem biznesowym. Brak ILS tez po naszemu, a moze nie bedzie tyle mgiel, sniezyc, moze sie jakos uda.
PolubieniePolubienie
Wiesz, w sumie nie można się z Tobą nie zgodzić. Zawsze można zmienić rząd i samorządowców przy okazji wyborów. Niestety nie zmienimy pewnego rodzaju sposobu myślenia i rozumowania….
PolubieniePolubienie
Hmm… no to…na co komu to lotnisko było?
PolubieniePolubienie
Struzikowi i PSL-owi, trzeba było gdzieś upchnąć kilka setek bezrobotnych aktywistów.
PolubieniePolubienie
No i wszystko jasne!
PolubieniePolubienie
Przecież Warszawiacy w dupie mają Mgłodlin. Daleko, niedogodne połączenia kolejowe, bieda na miejscu. Okęcie blisko, jeżdżą autobusy, taxi parę dych. Wszystko pasi. I zapewne większość dopłaci te 30, 50 złotych, żeby latać z Okęcia. Bo to żadna kasa jak się płaci kilka stów czy ponad tysiaka… a nie życzę nikomu przylecieć ostatnim lotem na Mgłodlin i utknąć na noc na tym zadupiu…
PolubieniePolubienie
Ech, tak wiele bezsensownych rzeczy, wydarzeń i miejsc jest nym ziemskim padole.
PolubieniePolubienie
Dlatego Wałkoń zachęca do jak najszybszego pakowania walizek i ucieczki z tego kraju!
PolubieniePolubienie
Pfffff, to żadne rozwiązanie. Pójście na łatwiznę.
Ale oczywiście rozumiem, bo sam mam często ochotę tak zrobić…
PolubieniePolubienie
Rozwiązanie łatwe, ale jakie przyjemne! Choć oczywiście najlepiej jest tam, gdzie nas nie ma!
PolubieniePolubienie
Ani łatwe, ani przyjemne. Dające jedynie kasę. Mówię to z perspektywy ponad 6 lat spędzonych za granicą.
PolubieniePolubienie
ani łatwe to fakt. Ale przyjemne i dajace dużo więcj niż kase. Mówię to z perspektywy ponad pięciu lat życia poza Polską
PolubieniePolubienie
Zależy kto co lubi.
Dla mnie życie za granicą nie jest jakoś szczególnie przyjemne. Oczywiście finansowo za granicą zawsze stałem lepiej niż teraz.
PolubieniePolubienie
Zalezy pewnie tez od tego jaka sie ma prace za granica, na ile lubi kulture oraz zintegruje z tubylcami i spoleczenstwem. Ja czuje sie tu jak ryba w wodzie i tu jest wiekszy craic niz w kraju. A kasa…tu zarabiam tu wydaje. Ale i tak jest latwiej niz w polsce, sila nabywcza pieniadza jest zdecydowanie lepsza. Zyje sie lzej. Minusy tez sa – brak rodziny czy dawnych przyjaciol. Plusy jednak przebijaja je na glowe.
PolubieniePolubienie
A widzisz, w końcu dochodzimy co clue imprezy. Ja mam tu życie, rodzinę, znajomych. I to dla mnie ważniejsze, niż „siła nabywcza pieniądza”. I nie za bardzo chciałoby mi sie po raz kolejny zaczynać wszystko od zera (bo nie ukrywajmy tak to jest). Pod przymusem ekonomicznym tak, w żadnym innym przypadku. I umiejętność integracji czy lubienie jakiejś kultury nie ma tu dużo do rzeczy. Czuję się jak ryba w wodzie w większości krajów, do których jeżdżę. Lubię wiele kultur, ale żeby tam mieszkać? eeeetam 🙂
PolubieniePolubienie
A widzisz. Ja mam tu zycie, znajomych, przyjaciol i osobe najblizsza a to gdzie ona jest jest najwazniejsze. W polsce juz mam tego mniej. Na szczescie nie chodzi tylko o pieniadze, zreszta nigdy tak nie mowilam. Zyje sie lzej, fajniej i przyjemniej i weselej. Ja nie mam cech kameleona. Malo kultur odpowiada mi na tyle by w nich zamieszkac. Chyba jednak nie dochodzimy do tego samego lub tez rozumiemy to inaczej.
PolubieniePolubienie
Ps. Nie zawsze zaczyna sie wszystko od zera. Ja nie zaczynalam. Zreszta nie tylko ja nie.
PolubieniePolubienie
Rzeczywiście się nie rozumiemy. To, że Ty zaczynałaś inaczej nie zmienia faktu, że większość wyjeżdża zostawiając tutaj rodzinę i przyjaciół. To, że Ty pojechałaś „na gotowe” czyli rozumiem do kogoś już (rodziny? faceta? nie wiem…), to znaczy tylko tyle, że ktoś przed Tobą przyjechał i zaczynał od zera. Bo inaczej nie ma. W sensie jak? Przyjeżdżasz pakując swoje mieszkanie, rodzinę, znajomych i tam masz wszystko uporządkowane?
Ja, dopóki nie będę absolutnie do tego zmuszony – nie zrobię tego. To nie jest kwestia „znajdę innych”, tu są ludzie sprawdzeni w boju i zahartowani. Lepszych nie znajdę i nie chcę szukać. Poza tym, mam rodziców, którzy już najmłodsi nie są. I na koniec: ja się już namieszkałem za granicą, cokolwiek nie zrobisz, jakkolwiek się nie „zintegrujesz” zawsze będziesz kimś z zewnątrz. Bez znajomych ze szkoły, kolegów ze studiów i z obcym akcentem. Dopiero Twoje dzieci będą już „tamtejsze”. Ja się na to nie piszę, ale jak ktoś ma ochotę, przecież nie moja to sprawa. Polskie prawo pozwala, polski rząd (żaden) jeszcze nie doszedł do tego, że jak się kogoś kształci to trzeba zatrzymać w kraju, podatki się płaci gdzie się chce.
PolubieniePolubienie
Tak pojechalam na gotowe ale nie do kogos. To jest mozliwe. Wystarczy przygotowac sie do wyjazdu z glowa. Myslalam ze rozmawiamy o sobie nie o wiekszosci czy mniejszosci ale o swoich osobistych doswiadczeniach. Nie czuje i nigdy nie czulam sie tu kims z zewnatrz. Moze dlatego ze traktuje pobyt tu jak w innym nierodzinnym miescie a nie zagranicznym miescie. A moze dlatego ze dublin jest kosmopilityczny jak zadne inne miasto polskie. A moze dlatego ze irlandczycy sami duzo wyjezdzali i wyjezdzaja. Hmm … Mamy calkiem inne doswiadczenia zyciowe ktore powoduja ze inaczej patrzymy na swiat. Nudno byloby sie zgadzac we wszystkim.
Ps. Rodzicow na szczescie mam mlodych. I rodzenstwo. I duzo mozliwosci przede mna.
PolubieniePolubienie
A widzisz, każdy ma inaczej 🙂
ja mam starszych rodziców, a rodzeństwa nie mam. Teraz mieszkam 3-4 godziny drogi od nich, Dublin, żebym nie wiem jak się spiął, jest kilka do kilkudziesięciu godzin przy dobrych wiatrach. Reasumując: ja nie wykluczam wyjazdu za granicę w jakimś momencie mojego życia, tylko na pewno będę robił wszystko, by tego nie robić. Jestem związany rodzinnie i towarzysko z Warszawą i jakoś nie ciągnie mnie mieszkanie gdzieś-tam. Wolę „gdzieś-tam” na wakacje odwiedzić.
PolubieniePolubienie