Roku Pańskiego jakiegoś-tam-odległego, letnią porą – gdy dzieci już się do szkoły szykowały – na świat przyszedł Palp. Syn pierwszy a zarazem jedyny matki swej i ojca swego, zmajstrowany jeszcze przed ślubem (choć gdy rodzice rzeczonego Palpa mówili sobie „tak”, nie byli świadomi tego, że ziarenko trafiło na jajeczko skuteczniej niż wcześniej).